Niedawno zakończył się kolejny sezon transmisji oper w ramach programu MET Live. Jedynym "czeskim" przedstawieniem była "Rusałka" Dvořaka. W czeskich gazetach spektakl ten został przyjęty z oszczędnymi pochwałami, a recenzentów raczej cieszył "czeski akcent" na scenie MET niż sama konwencja ponurej baśni przywodząca na myśl estetykę filmów Tima Burtona. Burton w wersji operowej wygląda tak:
Polskich akcentów w tym sezonie MET było jakby mniej - w zasadzie tylko P. Beczała w roli Leńskiego w "Eugeniuszu Onieginie", warto więc może zadać pytanie, skąd ta dysproporcja pomiędzy polską i czeską operą. Z pomocą mogą tu przyjść statystyki.
Na pierwszy rzut oka zarówno Czechy jak i Polska to operowe potęgi bez mała. W sezonie 2015/2016 w Polsce wystawiono 638 przedstawień operowych, co dało Polsce 10 miejsce w statystykach światowych. W tym samym czasie w Czechach - kraju niemal 4-krotnie mniejszym pod względem ilości mieszkańców - przedstawień takich było 818 (8. miejsce). W przeliczeniu na milion mieszkańców Polska uplasowała się na miejscu 20, zaś Czechy na 4 (dane: serwis operabase.com).
Czeska miłość do opery nie może dziwić chyba nikogo, kto w tym kraju chwilę pomieszkał. Śpiew bowiem jest nieodłączną częścią czeskiej tradycji. I chodzi tu zarówno o ludowe przyśpiewki, które dzieci uczą się śpiewać od pierwszych lat przedszkolnych, jak i poważniejsze utwory. Nie jest zresztą przypadkiem, że obecny czeski hymn zwyczajowo wykonuje się w trakcie inscenizacji najstarszej czeskiej opery, czyli "Dráteníka" Františka Škroupa, o tym jednak innym razem. W efekcie jednym z elementów czeskiego autostereotypu jest stwierdzenie "Co Čech, to muzikant".
Niektóre przejawy czeskiej miłości do muzyki są ciężkie do przeżycia (np. imprezy w tzw. vinnych sklipkach przy akompaniamencie muzyki cymbałowej). W większości przypadków jednak jest ta miłość do muzyki to coś, czego Czechom można pozazdrościć. Przekłada się to na ciekawsze sposoby uczenia muzyki w szkołach - tu nie ma mowy o ciągłym katowaniu uczniów grą na flecie płaskim, jak to było za dawnych lat w polskiej szkole. Muzyka ma być przyjemnością i chyba jest. I tym można tłumaczyć czeskie przywiązanie do opery.
Na zakończenie fragment arii o wschodzie księżyca z "Rusałki", o której mowa była na wstępie:
źr.: NYT |
Polskich akcentów w tym sezonie MET było jakby mniej - w zasadzie tylko P. Beczała w roli Leńskiego w "Eugeniuszu Onieginie", warto więc może zadać pytanie, skąd ta dysproporcja pomiędzy polską i czeską operą. Z pomocą mogą tu przyjść statystyki.
Na pierwszy rzut oka zarówno Czechy jak i Polska to operowe potęgi bez mała. W sezonie 2015/2016 w Polsce wystawiono 638 przedstawień operowych, co dało Polsce 10 miejsce w statystykach światowych. W tym samym czasie w Czechach - kraju niemal 4-krotnie mniejszym pod względem ilości mieszkańców - przedstawień takich było 818 (8. miejsce). W przeliczeniu na milion mieszkańców Polska uplasowała się na miejscu 20, zaś Czechy na 4 (dane: serwis operabase.com).
Czeska miłość do opery nie może dziwić chyba nikogo, kto w tym kraju chwilę pomieszkał. Śpiew bowiem jest nieodłączną częścią czeskiej tradycji. I chodzi tu zarówno o ludowe przyśpiewki, które dzieci uczą się śpiewać od pierwszych lat przedszkolnych, jak i poważniejsze utwory. Nie jest zresztą przypadkiem, że obecny czeski hymn zwyczajowo wykonuje się w trakcie inscenizacji najstarszej czeskiej opery, czyli "Dráteníka" Františka Škroupa, o tym jednak innym razem. W efekcie jednym z elementów czeskiego autostereotypu jest stwierdzenie "Co Čech, to muzikant".
Niektóre przejawy czeskiej miłości do muzyki są ciężkie do przeżycia (np. imprezy w tzw. vinnych sklipkach przy akompaniamencie muzyki cymbałowej). W większości przypadków jednak jest ta miłość do muzyki to coś, czego Czechom można pozazdrościć. Przekłada się to na ciekawsze sposoby uczenia muzyki w szkołach - tu nie ma mowy o ciągłym katowaniu uczniów grą na flecie płaskim, jak to było za dawnych lat w polskiej szkole. Muzyka ma być przyjemnością i chyba jest. I tym można tłumaczyć czeskie przywiązanie do opery.
Na zakończenie fragment arii o wschodzie księżyca z "Rusałki", o której mowa była na wstępie:
Komentarze
Prześlij komentarz