Czytając polskie doniesienia medialne (jakby nic lepszego nie było do roboty) można dojść do wniosku, że oto ważą się w Warszawie losy świata. Który to świat nota bene zamarł na chwilę w bezruchu by obserwować spotkanie najważniejszych postaci globalnej polityki: A. Macierewicza czy A. Dudy z amerykańskim prezydentem.
Lidové Noviny cytują posła Tarczyńskiego (w sumie nie wiem dokładnie, z której wypowiedzi): "To będzie ogromne wydarzenie! Ogromne!". Ale przecież nie samym ogromem i globalnością człowiek żyje. Wizyta w Warszawie odbywa się przy okazji szczytu tzw. Trójmorza, które niby wygląda tak:
(fot: racjonalista.pl)
Trójmorze ostatnio w Polsce stało się popularnym pojęciem, odmienianym przez wszystkie przypadki. Wizyta D. Trumpa sprawi chyba, że będziemy musieli dodać jeszcze kilka przypadków, żeby móc ten termin odmieniać jeszcze częściej. Dzisiejsze Trójmorze to nowoczesna wersja przedwojennego (tak, tak - chodzi o I wojnę światową, żeby nie było zbyt nowocześnie) Międzymorza, czyli marzenia J. Piłsudskiego o byciu królem z dynastii Jagiellonów. Koncepcja ta wówczas okazała się polityczną fantasmagorią, więc może dlatego dziś jest tak popularna w Polsce.
A co Czesi myślą o Trójmorzu? W końcu są jego częścią. Może nie pierwszego sortu, bo ten zarezerwowany jest dla Polski i Węgier, ale w takim sorcie drugim już się na pewno mieszczą, w przeciwieństwie do Rumunów czy Austriaków i Litwinów, którzy w najlepszym wypadku mieszczą się w sorcie czwartym.
No więc Czesi o Trójmorzu wiele nie słyszeli póki co. W dzisiejszych czeskich mediach niewiele jest informacji o wizycie w Polsce D. Trumpa. Informacji o tym zdarzeniu w ogóle nie podaje Právo. Z kolei Lidové Noviny zauważają dość zgryźliwie, że "na czwartkowe przemówienie Trumpa sam Tarczyński przewozi żelazny elektorat PiSu, aby amerykańskiego prezydenta przywitać radośnie i entuzjastycznie". Po czym podsumowana zostaje polska polityka zagraniczna: "Polacy ze swymi izolacjonistycznymi pomysłami i radykalną odmową przyjmowania migrantów znajdują się na marginesie wydarzeń". Relacja Mlade Fronty Dnes skupia się z kolei na tematyce żydowskiej, zwracając uwagę, że Trump jest pierwszym od dawna amerykańskim prezydentem, który nie zdecydował się odwiedzić pomnika powstańców w getcie warszawskim. Najpoważniejszy dziennik - Hospodařské Noviny - zauważa z kolei, że na spotkaniu nie będą obecni wszyscy prezydenci. Zabraknie prezydentów Austrii (tak... tak - to ci z czwartego sortu), Rumunii (tak... tak.. - to ci z czwartego sortu) i Litwy (tak... tak... - to ci z czwartego sortu).
No i zabraknie też prezydenta Czech. Reprezentował go będzie przewodniczący czeskiego sejmu Jan Hamáček, którego w Polsce nikt nie zna, podobnie jak i w innych częściach świata. Pokazuje to tylko, jaką wagę do spotkania w Warszawie przywiązują Czesi, którzy Trójmorza się boją jak morowej zarazy. Uważają je za polityczne samobójstwo o nastawieniu antyunijnym, które ma na dodatek osłabić Czworokąt Wyszehradzki. Przypomina się też, że projekt Międzymorza nie liczył się z istnieniem samodzielnej Czechosłowacji, więc i Trójmorze wydaje się podejrzane.
Lidové Noviny cytują posła Tarczyńskiego (w sumie nie wiem dokładnie, z której wypowiedzi): "To będzie ogromne wydarzenie! Ogromne!". Ale przecież nie samym ogromem i globalnością człowiek żyje. Wizyta w Warszawie odbywa się przy okazji szczytu tzw. Trójmorza, które niby wygląda tak:
(fot: racjonalista.pl)
Trójmorze ostatnio w Polsce stało się popularnym pojęciem, odmienianym przez wszystkie przypadki. Wizyta D. Trumpa sprawi chyba, że będziemy musieli dodać jeszcze kilka przypadków, żeby móc ten termin odmieniać jeszcze częściej. Dzisiejsze Trójmorze to nowoczesna wersja przedwojennego (tak, tak - chodzi o I wojnę światową, żeby nie było zbyt nowocześnie) Międzymorza, czyli marzenia J. Piłsudskiego o byciu królem z dynastii Jagiellonów. Koncepcja ta wówczas okazała się polityczną fantasmagorią, więc może dlatego dziś jest tak popularna w Polsce.
A co Czesi myślą o Trójmorzu? W końcu są jego częścią. Może nie pierwszego sortu, bo ten zarezerwowany jest dla Polski i Węgier, ale w takim sorcie drugim już się na pewno mieszczą, w przeciwieństwie do Rumunów czy Austriaków i Litwinów, którzy w najlepszym wypadku mieszczą się w sorcie czwartym.
No więc Czesi o Trójmorzu wiele nie słyszeli póki co. W dzisiejszych czeskich mediach niewiele jest informacji o wizycie w Polsce D. Trumpa. Informacji o tym zdarzeniu w ogóle nie podaje Právo. Z kolei Lidové Noviny zauważają dość zgryźliwie, że "na czwartkowe przemówienie Trumpa sam Tarczyński przewozi żelazny elektorat PiSu, aby amerykańskiego prezydenta przywitać radośnie i entuzjastycznie". Po czym podsumowana zostaje polska polityka zagraniczna: "Polacy ze swymi izolacjonistycznymi pomysłami i radykalną odmową przyjmowania migrantów znajdują się na marginesie wydarzeń". Relacja Mlade Fronty Dnes skupia się z kolei na tematyce żydowskiej, zwracając uwagę, że Trump jest pierwszym od dawna amerykańskim prezydentem, który nie zdecydował się odwiedzić pomnika powstańców w getcie warszawskim. Najpoważniejszy dziennik - Hospodařské Noviny - zauważa z kolei, że na spotkaniu nie będą obecni wszyscy prezydenci. Zabraknie prezydentów Austrii (tak... tak - to ci z czwartego sortu), Rumunii (tak... tak.. - to ci z czwartego sortu) i Litwy (tak... tak... - to ci z czwartego sortu).
No i zabraknie też prezydenta Czech. Reprezentował go będzie przewodniczący czeskiego sejmu Jan Hamáček, którego w Polsce nikt nie zna, podobnie jak i w innych częściach świata. Pokazuje to tylko, jaką wagę do spotkania w Warszawie przywiązują Czesi, którzy Trójmorza się boją jak morowej zarazy. Uważają je za polityczne samobójstwo o nastawieniu antyunijnym, które ma na dodatek osłabić Czworokąt Wyszehradzki. Przypomina się też, że projekt Międzymorza nie liczył się z istnieniem samodzielnej Czechosłowacji, więc i Trójmorze wydaje się podejrzane.
Komentarze
Prześlij komentarz