Przejdź do głównej zawartości

Przegląd prasy czyli czy Czesi chcą się uczyć empatii.

"Respekt" to taki odpowiednik "Polityki". W zasadzie jedyny czeski tygodnik, który można czytać bez zgrzytania zębami.
Dla mnie liberalno-opozycyjny, jeśli mogę się tak wyrazić.
Już kiedyś pisałam o akcji, którą zrobili przeciwko hejterom, teraz nastawili się na empatię.
Empatię idącą wielokierunkowo. Wiadomo nie od dziś, że i Czesi i Polacy specjalistami w dziedzinie empatii nie są. Możemy się "pochylać" nad zamęczanym zwierzakiem, ale już ciemnoskóre dziecko aż tak nas nie wzrusza, bo istnieje obawa, że to potencjalny uchodźca i za nim przyjedzie jego rodzina.
Z drugiej strony, jak już nawet rozczulimy się strasznie pod wpływem zdjęcia na FB, że to taki biedny mały syryjski chłopczyk śpi miedzy grobami rodziców, to potem okazuje się, że to była ustawka i to stara.
"Respekt" postanowił przekonać czytelników, że empatia rozwiąże konflikty i w rodzinie i w szkole i w parlamencie. I że musimy jej się uczyć najlepiej w dzieciństwie.
Mamy obejrzeć eksperyment, który pokaże, że dziecko oczekuje od rodziców lustrzanego odbijania jego emocji. Jeśli tego nie dostanie, będzie miało problem w dorosłym życiu. W Kanadzie na przykład dzieci w szkole w ramach programu Roots of Empathy mają lekcję z niemowlakiem, gdzie uczą się od niego reakcji pozawerbalnych, emocji, patrzą jak się zmienia i rozwija. Co ciekawe, podobno wynikiem programu jest zmniejszenie agresji wśród dzieci i wzrost szacunku do kolegów.

źródło: www.szczuplejsza.pl
Główna zasada przy okazji okazywania współczucia - NIE SZUKAĆ ROZWIĄZANIA.  To jest akurat to, z czym ja mam problem, bo nie lubię biadolenia. Jeśli ktoś chce się wyżalić, chętnie wysłucham, ale od razu próbuję pomóc tak, że wymyślam, co można zrobić. A to nie o to chodzi. Osoba użalająca się nie chce, żeby jej pokazywać drogi, którymi może pójść. Ona chce pomarudzić i zostać zrozumiana i wysłuchana. I tyle. Kto zna serial "The Good Wife" to może pamięta scenę, kiedy Eli Gold traci klienta i użala się nad sobą. Przychodzi do niego Diane Lockhart i najpierw mu pozwala pomarudzić, a potem mówi, że dziś się upiją na smutno, jutro wyleczą kaca a pojutrze stają do walki. I to jest jak najbardziej właściwy sposób podejścia empatycznego. Dziś marudzimy.  Dziś jesteśmy smutni i nieszczęśliwi - razem. Ale pojutrze koniec i wracamy do pracy.  To jest wersja optymalna.
Są jeszcze wersje zatrzymujące się na etapie pierwszym- dziś marudzimy. I tu znowu "Respekt" pokazuje, że w Brnie postanowiono pomóc tym zatrzymanym dojść do etapu trzeciego. Jak się okazuje, lekarstwem są darmowe mieszkania dla pogubionych. Nie jakieś hotele służbowe, ale normalne mieszkania, wśród ludzi, którzy są w fazie trzeciej procesu. Eksperyment trwa od niedawna, ale przynosi pozytywne wyniki. Okazuje się, ze mieszkanie dopinguje do znalezienia pracy i wytrwania w niej i jest szansą na powrót do społeczeństwa. Program się nazywa Housing First i ma duże sukcesy w Finlandii
Jak mówią Czesi- skoro mamy pieniądze na pomaganie uchodźcom, dawanie im mieszkań i pieniędzy, to może najpierw posprzątajmy u siebie. I zatroszczmy się o naszych wykluczonych, bo wciąż jest co robić.
Zwłaszcza w kwestii romskiej. Czesi bardzo negatywnie są nastawieni do ludności cygańskiej i tu obie strony robią co mogą, żeby ten antagonizm podkręcać.
Pomogliśmy kiedyś w sytuacji kryzysowej romskim sąsiadom. Reszta sąsiadów nas "zbeształa" mówiąc, że Romów do domu się nie wpuszcza i że się do nich nie wtrąca, nawet jeśli proszą o pomoc. A my traktujemy ich normalnie i oni nas też. Uśmiechają się na schodach, mówią dzień dobry, podziękowali za pomoc i przeprosili za kłopot.
Ogólnie owszem,jako grupa społeczna, są głośni. Chodzą grupami, przez co w wielu porządnych Czechach budzą lęk, zwłaszcza wieczorem. Biorą zapomogi na dzieci, więc Czesi się zastanawiają, dlaczego ich państwo ma pomagać akurat tej mniejszości. Kłopot w tym, że czeskie państwo nie ma pojęcia co z nimi zrobić. Jak ich zasymilować. Jak ich wykształcić. Ja myślę, że ta bezsilność jest jednym z powodów, dlaczego tak bardzo Czesi boja się uchodźców. Bo widzą, ze państwo ich tu przyjmie i zostawi samych sobie, jak Romów. I ta grupa "nieprzystosowanych" tylko się rozrośnie, a oni dalej będą na nich łożyć kasę i do tego się ich bać.
Dziś romskie dzieci w większości chodzą do szkół specjalnych, jak się trafi w "czeskiej" klasie, to wcześniej czy później zaczynają się problemy. Im bardziej takie nieakceptowane dziecko odczuwa niechęć rówieśników, tym bardziej chce zwracać na siebie uwagę tak, jak potrafi. Na przykład pisze innym długopisem po ubraniach i wywołuje konflikty, co w efekcie kończy się petycją rodziców do dyrekcji z prośbą o usuniecie takiej osoby z klasy. I dzieciak ląduje w szkole specjalnej, kończy edukację na 9 klasach i ma problem w sklepie jak trzeba dodać 5 do 7.
W związku z czym jedyna praca jakiej się potem podejmie to praca fizyczna, najczęściej na czarno, żeby nie zabrali wsparcia socjalnego, które dla większości Romów jest głównym źródłem utrzymania. I pracują przez miesiąc za 600 zł sprzątając, a firmy, które ich wynajmują do tego sprzątania, zarabiają 3 krotne przebicie.
Ale póki co "Respekt" w swoim namawianiu do empatii aż tak daleko się nie wypuścił, słusznie uważając, że empatię należy wdrażać małymi krokami.
I o ile jeszcze jestem w stanie sobie wyobrazić, że w czeskiej szkole takie eksperymenty jak w Kanadzie mogłyby się zacząć, to absolutnie nie wyobrażam ich sobie w polskiej szkole, w obecnej sytuacji politycznej - tu szczytem empatii będą komentarze w kwestii Rozalki wsadzanej do pieca na trzy zdrowaśki, oczywiście bez refleksji, że dzisiejszy polski katolicyzm do podobnych tragedii będzie prowadził, bo też jest równie zaściankowy. Tak... tak... empatii po polsku to w sam raz tyle jest, że wystarczy na horror...





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Elektronicky mordulec" czyli polsko-czeskie bzdury tłumaczeniowe.

Jakiś czas temu Leo Express reklamę połączeń do Polski oparł na tych dwóch frazach:   Maszyna szałęna (PL)  Rychlík Povałecz pęronówy (PL)  Výpravčí Dobrze, że dodał w nawiasie język, bo Polacy by nie wpadli na to, że pociąg pospieszny to po polsku maszyna szałęna a dyżurny ruchu to powałecz pęronówy. A nazywało się to:  Užitečné fráze, czyli mniej więcej przydatne frazy . Weszłam w dialog mailowy   z PR-owcem z LeoExpressu i p róbowałam go przekonać, że nie musi tworzyć nowych słówek, bo to, co jest, już nam dostarcza dużej radości, a jego kampania ma mniej więcej tyle wspólnego z prawdą, co stwierdzenie, że po czesku tytuł filmu "Terminator" to "Elektornický mordulec" a wiewórka to rzeczywiście  dřevní kocour"  a nie veverka, która wygląda tak: fot.: http://www.wallpapers13.com Po co wymyślać nowe znaczenia, jak można czerpać z tego, co jest naprawdę: akademik -   kolej biustonosz –   podprsenka karaluch-   šváb karabin -   puška piwn

Płać i płacz czyli o wymianie złotych na korony albo koron na złote

Polscy znajomi często nas pytają, czy pomożemy im w założeniu konta w czeskim banku. Pomóc w tym możemy, ale bez adresu pobytu w Czechach lub adresu firmowego (choćby wirtualnego) czeskie banki i tak nie wyrażają zgody na założenie konta. Tak samo zresztą jest w Polsce, czeskie firmy bez polskiego adresu też mają problem z otwarciem konta. Słyszałam, że w Paribas po przekopaniu się przez długą i żmudną papierologię można takie konto czeskiej firmie otworzyć (ale ja osobiście po przejściach z bankiem Paribas zdecydowanie odradzam jakiekolwiek kontakty z tą instytucją - Michał). zdj.własne Ja w Czechach mam jeden ulubiony bank i jest nim Fio Bank. Mają świetną bankowość internetową i możliwość przesyłania SMS-ów potwierdzających na polski numer telefonu, co naprawdę jest rzadkością. Nie cierpię natomiast KB. Ile ja się nawalczyłam z tym ich kluczem zabezpieczającym jak go wprowadzali! :) W końcu zmieniłam bank, bo u mnie to po prostu nie działało. Niestety jeden z moich klientó

Brumbal v Bradavicich czyli "Harry Potter" po czesku

Czesi czasami lubią w tłumaczeniach poszaleć. Pavel i Vladimir Medkove (bracia) z rozmachem stworzyli zupełnie inny świat, niż jest w oryginale. I tak: młodzi czarodzieje studiują w szkole w Bradavicich, w następujących domach -Nebelvír, Mrzimor, Havraspár i Zmijozel. Więc odpowiednio jest też Godrik Nebelvír, Helga z Mrzimoru, Salazar Zmijozel i  Rowena   Havraspár .   Szkoły zagraniczne to Kruval i Krásnohůlky. Największy czarodziej świata to Albus Brumbal. Marta to Ufnukana Uršula a Moodego mówią Pošuk (dość obraźliwe słowo- a propos, czy ktoś z czesko-polskich czytelników ma pomysł, jak to przetłumaczyc?:) Zaproponowałam Dziwak, ale Małgosia mówi, że zupełnie nie...).  Zródło: www.sarden.cz Wszyscy namiętnie grają w famfrpála, gdzie należy złapać Zlatonkę i chodzą po szkole do Prasinek. Śmierciożercy to Smrtijedy, tu akurat dosłowne tłumaczenie. Gilderoy Lockhard doczekał się pasującego imienia Zlatoslav, a Pomyluna to Lenka Láskorádová. Minister magii nazywa się Pople

Czeski film

Znajoma zapytała mnie, czy to prawda, że w Polsce kiedy mówimy "czeski film" mamy na myśli "španělská vesnice" (hiszpańska wioska). Czyli sytuację, kiedy możemy rozłożyć ręce i z głupim wyrazem twarzy powiedzieć "what the fuck?" Wg profesora Bralczyka korzeni tego wyrażenia możemy szukać w latach 60-tych XX wieku: "Czeski film: Czyli: sytuacja, w której nie wiadomo, o co chodzi. W latach sześćdziesiątych minionego stulecia popularne było czeskie kino, które czasem w swojej awangardowości stawiało wysokie wymagania odbiorcom. Było to powodowane i cenzurą, i ambicjami, ale zrozumieć było trudno. Niektórzy przyjmowali to z pokorą, inni próbowali ratować wysokie mniemanie o własnej inteligencji myśleniem o dziwnej modzie." Do tego awangardowego stylu nawiązali w 2012 roku twórcy "Polskiego filmu" , miał to być undergroundowy film o aktorach, którzy chcą spełnić swoje marzenie i nakręcić samych siebie. Do tego przy współpracy Polakó

Ku pokrzepieniu (polskich) serc - o czeskich autostradach

Jednym ze stereotypów dotyczących Polski, które są nad wyraz trwałe - w tym również w Czechach - jest przekonanie, że w Polsce nie ma porządnych dróg. Ci, którzy w Polsce nie bywają w ogóle, są przekonani, że po tym kraju nie da się jeździć. Ci, którzy czasem wysuną swój nos poza Czechy wiedzą, że polskie autostrady w porównaniu z czeskimi są i na dodatek jeszcze jest ich sporo. Nie należą do rzadkości wypowiedzi na czeskich formach takie jak ta: Před 14 dnama sem jel asi 100 km po polské dálnici (Krapkowice-Wroclaw a zpět) a ... srovnatelně kvalitní dálnici u nás prakticky nemáme (snad enem nový úsek D11 u HK). Absolutně rovné, hladké, perfektní asfalt, přehledné, rychlé.... stabilních tachometrových 130 (bo co pár metrů radar). provoz podstatně menší než na naší D1. Prostě (Przed 14. dniami jechałem około 100 km po polskich autostradach (Krapkowice - Wrocław i z powrtorem) i... autostrady takiej jakości u nas praktycznie nie mamy (może tylko nowy odcinej D11 koło Hradca). Gładkie j