![]() |
Hospodarske noviny |
Zeman drugą kadencję rządów prezydenckich rozpoczął od krytyki tych mediów, które nie są jeszcze w rękach Babisza i które pozwalają sobie pisać lub mówić, co myślą. Chodzi na przykład o "Hospodářské noviny" (trochę odpowiednik polskiej "Rzeczpospolitej" gdyby była apolityczna) czy "Respekt" (trochę jak polska "Polityka"). No i wreszcie chodzi też o czeską państwową telewizję ČT.
Z inauguracji prezydenckiej kilkanaście osób wyszło, kiedy M. Zeman zacząłatakować wolne media. W kuluarach zabrzmiała zaś pieśń Modlitba pro Martu, uznawana za hymn czeskiej wiosny.
Na wręczeniu Czeskich Lwów doszło do "ataku" czeskich filmowych elit na prezydenta. Tu jest ciekawa rozmowa z Janem Sverakem o tym, jak im puściły emocje. Sverak, znany w Polsce z takich filmów jak oskarowy "Kolia", czy "Butelki zwrotne" uważa, że Czesi maja obowiązek bronić niezawisłych mediów. Godne wzmianki jest to, że Sverak, uważając się za elitę (do czego ma prawo) przyznaje, że on i jego koledzy zapomnieli o słabszych, mniej wykształconych i sprawnych intelektualnie, a to wykorzystał Zeman.
Polskie elity wciąż nie wiedzą, dlaczego wygrał i wygra w następnych wyborach PIS. Na pytanie dziennikarki, czy myśli, że demokracja w Czechach jest zagrożona, mówi, że wierzy, że nie, bo walczą w obronie wolnych mediów i ta walka przynosi skutek. Za to w Polsce, na Słowacji i na Węgrzech już się stało, że te wolne media zostały zawłaszczone przez rządzących, ale Czesi u siebie na to nie pozwolą (minuta 19.08).
W obronie mediów (czytaj: demokracji) strajk zorganizowali studenci z DAMU (wyższa szkoła muzyczna i teatralna w Pradze). Dołączyły do nich wyższe szkoły i licea w całych Czechach. W dzisiejszych czasach graniczy z cudem, że młodzież odrywa się na chwile od Instagrama i Twittera i interesuje się czymś oprócz najnowszej kolekcji yeezów, ale zamiast cieszyć się z tej inicjatywy, zebrali bardzo negatywne komentarze od czeskiego społeczeństwa (tego, o którym mówił Sverak).
Dostało się im, że nie rozumieją o co chodzi, że zostali podpuszczeni przez brukselskie elity i praską kawiarnię, że woleli iść strajkować zamiast się uczyć. Że nie wolno o nich pisać ani ich chwalić, bo ega im rosną i będą oczekiwać karier w polityce. To zupełnie jak w roku 1989, kiedy studenci protestowali, a w komunistycznych mediach taka właśnie opowieść była snuta - że się dali podpuścić i zmanipulować, że są leniwi itd. itp.
Liceum w Sokołowie doczekało się nawet nazwy "haveljugend" od członka partii ANO, Radka Laurina, pełniącego funkcję szefa komisji kultury w tymże Sokołowie. Udostępnił on profil ucznia, który strajk w tym liceum zorganizował, wyszedł negatywny artykuł na jego temat, chłopiec teraz dostaje maile z pogróżkami, wyzywają go od Żydów i grożą śmiercią.
Nawet jeśli część strajkujących nie wie, po co wyszła na ulice, to ci bardziej świadomi im wytłumaczą. Liczy się, że nie jest im całkiem obojętne, co się w ich kraju dzieje. Że rozmawiają o polityce. Że są w stanie się zorganizować i poświęcić trochę swojego czasu na protest. W Polsce studentom jest absolutnie wszystko jedno, co zrobiono z demokracją.
Pamiętacie "Żart" Milana Kundery? Jeśli nie, to polecam do niego wrócić (ale do książki, bo film jest strasznie słaby). Kanwą opowieści jest studencka pocztówka z żarcikiem z Trockiego, która głównemu bohaterowi zmienia całe życie. Ci studenci na pewno to czytali, bo to lektura obowiązkowa. I strajkują, żeby historia się nie powtórzyła. I chwała im za to.
Komentarze
Prześlij komentarz