Jak to było na początku? Skąd zniechęcenie Polską i skąd zgoda na to, by wydarzenia doprowadziły nas do zamieszkania w Czechach?
Mariusz Szczygieł opisuje we wstępie swojej książki proces stawania się czechofilem. Opowieść o mojej kochanej żonie jest zupełnie autentyczna:
Moja znajoma z forum „Czechy" na Gazeta.pl Mirka Hanczakowska pieści wspomnienie z Ołomuńca. Była w dość zaawansowanej ciąży i szła sobie wieczorem na spacer. Zobaczyła, że na końcu pasażu bije się grupa młodzieży. W Polsce - jak mówi - zawróciłaby, ale w Czechach nie przyszło jej to do głowy i bezrefleksyjnie szła wprost na walczących. A oni, widząc ją, przestali się bić, zrobili jej przejście, po czym zaczęli się tłuc dalej.
Jakiś czas po ukazaniu się książki natknęliśmy się gdzieś w internetowej dyskusji na stwierdzenie, że taka opowieść to bzdura, która nie mogła mieć miejsca... Może to samo źródło naszego problemu z Polską. Dla zbyt dużej grupy Polaków myśl, że jest gdzieś świat, który urządzono inaczej niż nad Wisłą jawi się jako bzdura obrażająca zdrowy rozsądek. Tymczasem te inne światy istnieją. Opowieść o mojej żonie przechodzącej przez pasaż łączący Horní Naměstí i aleję Svobody miała swoich aktorów, swoją przestrzeń i swój czas, a i tak została oceniona jako wymysł.
Zapewne za taką samą fikcję zostałaby uznana moja opowieść dotycząca pierwszych moich kontaktów z VZP, czyli największą czeską ubezpieczalnią.
Kiedy pojawiłem się po raz pierwszy w pomieszczeniach nowoczesnego gmachu VZP w Ołomuńcu (tak, tak... nie tylko polski ZUS celuje w budowaniu nowoczesnych okazałych siedzib) mówiłem po czesku w stopniu pozwalającym zamówić piwo a nie załatwiać sprawy dotyczące ubezpieczenia obcokrajowca żyjącego w Czechach. Urzędniczka oddelegowana do obsługi obcokrajowców nie mówiła z kolei w żadnym innym języku niż czeski (skąd my to znamy...). Kiedy łamaną czeszczyzną przedstawiłem się mówiąc, że jestem z Polski usłyszałem westchnienie "Ježíše Kriste...". Sprawę udało się załatwić w miarę sprawnie mimo kłopotów komunikacyjnych, co ośmieliło mnie do tego stopnia, by zapytać się, dlaczego Pani tak panicznie zareagowała na mój widok za pierwszym razem (niby nie jestem Bradem Pitem, ale znowu aż tak brzydki żeby wzywać Jezusa to chyba też nie). No i dowiedziałem się:
Wie Pan, Polacy pojawiają się tu często i po czesku w ogóle nie mówią - nie to co Pan (urzędnik z poczuciem humoru, chciałoby się rzec). I tak dziwnie się witają - ostatnio wchodzi tutaj jeden Pan i zaczyna od słów "Co jest kurwa".
Opowieść Pani z VZP w Ołomuńcu przypomniała mi to, co sam widziałem swego czasu na Václaváku w okolicach Můstka. To był chyba pierwszy raz, kiedy wstydziłem się, że jestem Polakiem, a ten pierwszy raz każdy mieszkający dłużej za granicą pamięta doskonale. No więc, siedzę sobie na ławeczce przeglądając książkę zakupioną w pobliskiej księgarni i nagle słyszę obok "Pierdolone pepiki, kurwa!". Obracam się i widzę pijanego, brudnego rodaka, który próbuje żebrać o drobne na piwo.
Uciekałem czym prędzej.
No i wyszło nam z czasem, że nie jest dla nas normalne myślenie o biciu kobiet w ciąży, nie witamy się słowami powszechnie uznanymi za obraźliwe, nie obrażamy ludzi tylko dlatego, że nie chcą nam dać pieniędzy. Wyszło też, że za normę uznajemy to, co normą jest. To właśnie z takich oderwanych od siebie kawałków powoli budowaliśmy nasz obraz miejsca, w którym chcielibyśmy mieszkać. Każdy z tych obrazków sam w sobie nie decydował o niczym, ale wszystkie razem prowadziły nieuchronnie do refleksji, że nawet jeśli Ołomuniec nie jest idealnym miejscem do życia to z całą pewnością jest lepszy niż nasze wspomnienia z Polski.
Mariusz Szczygieł opisuje we wstępie swojej książki proces stawania się czechofilem. Opowieść o mojej kochanej żonie jest zupełnie autentyczna:
Moja znajoma z forum „Czechy" na Gazeta.pl Mirka Hanczakowska pieści wspomnienie z Ołomuńca. Była w dość zaawansowanej ciąży i szła sobie wieczorem na spacer. Zobaczyła, że na końcu pasażu bije się grupa młodzieży. W Polsce - jak mówi - zawróciłaby, ale w Czechach nie przyszło jej to do głowy i bezrefleksyjnie szła wprost na walczących. A oni, widząc ją, przestali się bić, zrobili jej przejście, po czym zaczęli się tłuc dalej.
![]() |
Aleja Svobody w Ołomuńcu. Zdjęcie nostalgiczne, z ładniejszymi kolorami niż te widziane dziś. Zdjęcie ze strony: http://www.valka.cz |
Zapewne za taką samą fikcję zostałaby uznana moja opowieść dotycząca pierwszych moich kontaktów z VZP, czyli największą czeską ubezpieczalnią.
![]() |
Siedziba VZP w Ołomuńcu. Zdjęcie ze strony: http://www.alfaprojekt.com |
Wie Pan, Polacy pojawiają się tu często i po czesku w ogóle nie mówią - nie to co Pan (urzędnik z poczuciem humoru, chciałoby się rzec). I tak dziwnie się witają - ostatnio wchodzi tutaj jeden Pan i zaczyna od słów "Co jest kurwa".
Opowieść Pani z VZP w Ołomuńcu przypomniała mi to, co sam widziałem swego czasu na Václaváku w okolicach Můstka. To był chyba pierwszy raz, kiedy wstydziłem się, że jestem Polakiem, a ten pierwszy raz każdy mieszkający dłużej za granicą pamięta doskonale. No więc, siedzę sobie na ławeczce przeglądając książkę zakupioną w pobliskiej księgarni i nagle słyszę obok "Pierdolone pepiki, kurwa!". Obracam się i widzę pijanego, brudnego rodaka, który próbuje żebrać o drobne na piwo.
Uciekałem czym prędzej.
No i wyszło nam z czasem, że nie jest dla nas normalne myślenie o biciu kobiet w ciąży, nie witamy się słowami powszechnie uznanymi za obraźliwe, nie obrażamy ludzi tylko dlatego, że nie chcą nam dać pieniędzy. Wyszło też, że za normę uznajemy to, co normą jest. To właśnie z takich oderwanych od siebie kawałków powoli budowaliśmy nasz obraz miejsca, w którym chcielibyśmy mieszkać. Każdy z tych obrazków sam w sobie nie decydował o niczym, ale wszystkie razem prowadziły nieuchronnie do refleksji, że nawet jeśli Ołomuniec nie jest idealnym miejscem do życia to z całą pewnością jest lepszy niż nasze wspomnienia z Polski.
W Czechach w ogóle jest normalne podejście społeczeństwa do wielu spraw, fajnie się tam żyje lubię tam wracać.
OdpowiedzUsuńWmiveWconta Beth Johnson https://wakelet.com/wake/m9lid0RJ3mTHA-a4O5fgr
OdpowiedzUsuńlamerere
0fricisetki_Des Moines Megan Davis Cinema 4D
OdpowiedzUsuńDriver Genius
Visit
giosmaretun
caconPongo Jacobi Greene get
OdpowiedzUsuńarnolegat