Przejdź do głównej zawartości

Etyka dziennikarska w raju

W stosunku do różnych typów etyki zawodowej jestem prawdę powiedziawszy dość sceptyczny. Zajęcia z etyki w biznesie swego czasu rozbawiły mnie do łez, tym bardziej że już wtedy było zupełnie jasne, iż etyka owego biznesu ma tyle wspólnego, co krzesło elektryczne z krzesłem czy też demokracja ludowa z demokracją (za stary żart przepraszam, ale w obecnej sytuacji międzynarodowej Polski narzuca się).

Z etyką dziennikarską wszelako zdawało się być nieco inaczej. Przez szereg lat większość mediów w Polsce mimo polaryzacji światopoglądowej była w stanie urzymać jakąś wersję równowagi w kwestiach etycznych. Ten stan rzeczy zaczął się jednak z czasem psuć, za co - w moim odczuciu - ponoszą winę wyłącznie zwolennicy polskiej prawicy. I mam tu na myśli całą polską prawicę od góry do dołu - każdego, kto czytuje którekolwiek z prawicowych czasopism; każdego, kto czasem ogląda TV Republika czy też TVP w którymkolwiek wcieleniu. Poglądy bowiem można mieć różne, ale przyzwoitość tylko jedną. Kto popiera prawicowe media, ten popiera kompletny brak poczucia przyzwoitości i sam staje się nieprzyzwoity.

Jeden z moich znajomych upubliczniał ostatnio artykuł takiego właśnie prawicowego tygodnika, w którym twierdzono, iż jeśli ktoś porównuje obecną Polskę do faszystowskich Niemiec, to jest nieukiem. Za nieuka się nie uważam, a w niektórych kwestiach analogie nasuwają się same, z tą różnicą, że rozprawienie się z praworządnością w Niemczech zajęło Hitlerowi więcej czasu niż PiSowi. Skąd się biorą takie porównania? Może stąd:


Tak, tak... w polskich mediach etyki nie ma. Prawicowe dzienniki i tygodniki sponsorowane są wyłącznie przez państwowe pieniądze, TVP poziomem propagandowego zaangażowania czasem przebija Volkischer Beobachter a estetycznie nie dorasta Leni Riefensthal do pięt. Z czasem nawet odrażające wyskoki red. Ziemkiewicza nabierają cech normalności, choć bądźmy szczerzy - red. Ziemkiewicz i jego mocodawcy są ludźmi pozbawionymi honoru i jako tacy powinni być poddani ostracyzmowi, wszelako wygląda na to, że w Polsce etyki dziennikarskiej już nie ma, podobnie jak społecznego poczucia wstydu i potrzeby reakcji.

A jak sprawa się ma w Czechach?

Chciałbym powiedzieć, że dobrze, ale niestety nie mogę. Zarówno właśnie skończone wybory prezydenckie, jak i wcześniejsze wybory parlamentarne pchnęły Czechy w stronę Polski i Węgier. Nie sądzę, by z tej drogi istniała droga powrotna, więc dla Polaków i Węgrów to dobra wiadomość. Skąd ten pesymizm? Dwie sprawy z ostatnich dni.

Sprawa pierwsza dotyczy reportażu dziennikarza śledczego Janka Kroupy. Przygotował on materiał, w którym udowadniał, że Agrofert gospodaruje nielegalnie na terenach o łącznej powierzchni 1700ha. Nie muszę przypominać, że szefem Agrofertu był wówczas Andrej Babisz (obecnie premier jeszcze nie odwołany i jeszcze nie powołany zarazem) . Kiedy stało się jasne, że kierownictwo Czeskiego Radia będzie zależne od byłego właściciela Agrofertu, Rada Czeskiego Radia wydała komunikat. Stwierdziła w nim, że omawiany reportaż  naruszył zasadę obiektywności. I to nie dlatego, by podane tam fakty były nieprawdziwe - temu, co powiedział red. Kroupa nikt nie zaprzeczał, ale dlatego, że reportaż został wyemitowany w dzień, gdy Anderj Babisz odbierał nominację na szefa rządu. Komunikat jest jasny: dzieci - nie mówcie nic złego o A. Babiszu, bo to będzie wasz szef. Siedźcie cicho i nie fikajcie, bo my wiemy jak trzeba pracować z mediami.

A jak trzeba z dziennikarzami pracować to pokazuje sprawa druga związana z wyborami prezydenckimi.

W sztabie M. Zemana, który wybory te wygrał, zebrało się wielu dziennikarzy. Problem w tym, że w trakcie świętowania jeden ze świętujących zasłabł. Jak potwierdziło pogotowie powodowane to było częściowo przynajmniej wpływem alkoholu. Co zrozumiałe, dziennikarze chcieli o całym wydarzeniu czegoś się dowiedzieć i co równie zrozumiałe, sztabowcy M. Zemana byli poddenerwowani. Całość skończyła się tak, jak na tym filmie czyli próbą pobicia dziennikarzy i zniszczeniem kamery. Do tego doszły jeszcze wyzwiska.


Całość tego wydarzenia przyciągnęła już uwagę OBWE, które wezwało czeskie władze do potępienia incydentu. Na miejscu OBWE nie liczyłbym na zbyt wiele. Na wiele nie liczyłbym też w wypadku Czechów, ponieważ będzie już tylko gorzej.

Wniosek jest dla mnie jeden: zarówno w Polsce jak i w Czechach niezależni dziennikarze prędzej czy później stracą pracę. Można pocieszać się istnieniem prywatnych mediów, ale one wbrew pozorom są bardziej zależne od państwa niż się nam do niedawna jeszcze mogło wydawać. Niezależne media potrzebują koncesji, a dostęp do niej zawsze państwo może utrudnić. Przykład Polski jasno pokazuje, że ludzie obecnie rządzący nie przejmują się uwagami z Zachodu czy z USA o przestrzeganiu wolności mediów. Nie ma powodów, by wierzyć, że w Czechach będzie inaczej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Elektronicky mordulec" czyli polsko-czeskie bzdury tłumaczeniowe.

Jakiś czas temu Leo Express reklamę połączeń do Polski oparł na tych dwóch frazach:   Maszyna szałęna (PL)  Rychlík Povałecz pęronówy (PL)  Výpravčí Dobrze, że dodał w nawiasie język, bo Polacy by nie wpadli na to, że pociąg pospieszny to po polsku maszyna szałęna a dyżurny ruchu to powałecz pęronówy. A nazywało się to:  Užitečné fráze, czyli mniej więcej przydatne frazy . Weszłam w dialog mailowy   z PR-owcem z LeoExpressu i p róbowałam go przekonać, że nie musi tworzyć nowych słówek, bo to, co jest, już nam dostarcza dużej radości, a jego kampania ma mniej więcej tyle wspólnego z prawdą, co stwierdzenie, że po czesku tytuł filmu "Terminator" to "Elektornický mordulec" a wiewórka to rzeczywiście  dřevní kocour"  a nie veverka, która wygląda tak: fot.: http://www.wallpapers13.com Po co wymyślać nowe znaczenia, jak można czerpać z tego, co jest naprawdę: akademik -   kolej biustonosz –   podprsenka karaluch-   šváb karabin -   puška piwn

Z czego śmieją się Czesi

Polakom statystyczny Czech kojarzy się ze Szwejkiem, z rubasznymi dowcipami opowiadanymi przy golonce i piwie. Śmieją się z siebie, maja sporo dowcipów rasistowskich o Romach,  śmieją się czasem z Polaków, ale niewiele o nas wiedzą. Stereotyp Polaka w dowcipach to kombinator, cwaniak i ..Pan Wołodyjowski z 3 Pancernymi (i psem). W 2014 r T- mobile wypuściło reklamę, która została wycofana po interwencji służb dyplomatycznych: https://www.youtube.com/watch?v=-0AyIVRUnSA Z kolei w serialu Kosmo niedawno emitowanym w czeskiej telewizji równo obrywa się wszystkim- i Słowakom i Niemcom i Polakom, ale najbardziej samym Czechom. https://www.youtube.com/watch?v=ZhSpzRtUYDo Dużo polsko-czeskich dowcipów opiera się na języku i z reguły jest bardzo dalekie od prawdy, np: Jak se řekne polsky kamzík? Koza turystyčna. Jak se řekne polsky homosexuál? Labužnik perdelovy. Jak se řekne polsky stolní ventilátor? Helikoptera pokojowa. Mamy niestety podobną opinię jak Ro

Ku pokrzepieniu (polskich) serc - o czeskich autostradach

Jednym ze stereotypów dotyczących Polski, które są nad wyraz trwałe - w tym również w Czechach - jest przekonanie, że w Polsce nie ma porządnych dróg. Ci, którzy w Polsce nie bywają w ogóle, są przekonani, że po tym kraju nie da się jeździć. Ci, którzy czasem wysuną swój nos poza Czechy wiedzą, że polskie autostrady w porównaniu z czeskimi są i na dodatek jeszcze jest ich sporo. Nie należą do rzadkości wypowiedzi na czeskich formach takie jak ta: Před 14 dnama sem jel asi 100 km po polské dálnici (Krapkowice-Wroclaw a zpět) a ... srovnatelně kvalitní dálnici u nás prakticky nemáme (snad enem nový úsek D11 u HK). Absolutně rovné, hladké, perfektní asfalt, přehledné, rychlé.... stabilních tachometrových 130 (bo co pár metrů radar). provoz podstatně menší než na naší D1. Prostě (Przed 14. dniami jechałem około 100 km po polskich autostradach (Krapkowice - Wrocław i z powrtorem) i... autostrady takiej jakości u nas praktycznie nie mamy (może tylko nowy odcinej D11 koło Hradca). Gładkie j

Płać i płacz czyli o wymianie złotych na korony albo koron na złote

Polscy znajomi często nas pytają, czy pomożemy im w założeniu konta w czeskim banku. Pomóc w tym możemy, ale bez adresu pobytu w Czechach lub adresu firmowego (choćby wirtualnego) czeskie banki i tak nie wyrażają zgody na założenie konta. Tak samo zresztą jest w Polsce, czeskie firmy bez polskiego adresu też mają problem z otwarciem konta. Słyszałam, że w Paribas po przekopaniu się przez długą i żmudną papierologię można takie konto czeskiej firmie otworzyć (ale ja osobiście po przejściach z bankiem Paribas zdecydowanie odradzam jakiekolwiek kontakty z tą instytucją - Michał). zdj.własne Ja w Czechach mam jeden ulubiony bank i jest nim Fio Bank. Mają świetną bankowość internetową i możliwość przesyłania SMS-ów potwierdzających na polski numer telefonu, co naprawdę jest rzadkością. Nie cierpię natomiast KB. Ile ja się nawalczyłam z tym ich kluczem zabezpieczającym jak go wprowadzali! :) W końcu zmieniłam bank, bo u mnie to po prostu nie działało. Niestety jeden z moich klientó

Brumbal v Bradavicich czyli "Harry Potter" po czesku

Czesi czasami lubią w tłumaczeniach poszaleć. Pavel i Vladimir Medkove (bracia) z rozmachem stworzyli zupełnie inny świat, niż jest w oryginale. I tak: młodzi czarodzieje studiują w szkole w Bradavicich, w następujących domach -Nebelvír, Mrzimor, Havraspár i Zmijozel. Więc odpowiednio jest też Godrik Nebelvír, Helga z Mrzimoru, Salazar Zmijozel i  Rowena   Havraspár .   Szkoły zagraniczne to Kruval i Krásnohůlky. Największy czarodziej świata to Albus Brumbal. Marta to Ufnukana Uršula a Moodego mówią Pošuk (dość obraźliwe słowo- a propos, czy ktoś z czesko-polskich czytelników ma pomysł, jak to przetłumaczyc?:) Zaproponowałam Dziwak, ale Małgosia mówi, że zupełnie nie...).  Zródło: www.sarden.cz Wszyscy namiętnie grają w famfrpála, gdzie należy złapać Zlatonkę i chodzą po szkole do Prasinek. Śmierciożercy to Smrtijedy, tu akurat dosłowne tłumaczenie. Gilderoy Lockhard doczekał się pasującego imienia Zlatoslav, a Pomyluna to Lenka Láskorádová. Minister magii nazywa się Pople